Wciąż tajemniczy Trump

| 9 mar 2018  09:38 | Brak komentarzy

Ktoś nie mógł czy zachorował, nie wiem, dość na tym, że zapytano mnie, czy mogę poprowadzić spotkanie z profesorem Longinem Pastusiakiem pod chwytliwym tytułem „Tajemniczy Trump”. Zgodziłem się natychmiast, bo profesora Pastusiaka cenię od dawna, a nigdy nie miałem okazji poznać osobiście, więc tym bardziej skorzystałem ze sposobności.

Nie tylko ja skorzystałem, bo wraz ze mną kilkudziesięciu kolegów, głównie z Zespołu Starszych Dziennikarzy przy Oddziale Warszawskim SDRP, który był organizatorem tego (i wielu innych wcześniej) spotkania.


Trudno o większą trafność wyboru tematu. Wszyscy, choć trochę politycznie rozbudzeni obywatele kraju nad Wisłą śledzą z niepokojem narastające wyziębienie relacji między Waszyngtonem i Warszawą, wywołane nowelizacją ustawy o IPN i realnym zagrożeniem ograniczenia wolności słowa nie tylko w obszarze związanym Holocaustem, ale wszelkich wypowiedzi, które ktoś może uznać za godzące w dobre imię narodu polskiego (Sugeruję, że można by zacząć od Gombrowicza… Nie żyje? A co to za przeszkoda, ostatnio modne jest tropienie występków nieboszczyków). Kiedy rozpoczynaliśmy rozmowę z wytrawnym amerykanistą i politykiem, autorem 99 (!) książek, w tym wielu o Ameryce i jej prezydentach, do USA udawał się minister Szczerski z misją specjalną (7 marca 2018). Co z niej wyniknie, dowiemy się wkrótce. Choć zanosi się na Mission Impossible.

Okazało się, że Longin Pastusiak dosłownie kilka dni wcześniej oddał do Wydawnictwa Bellona swoją kolejną, licząca ponad 400 stron książkę, w całości poświęconą Donaldowi Trumpowi. Zaproponował tytuł – „Pierwszy taki prezydent”. Tytuł jest otwarty, ale jasno sugeruje, że mamy do czynienia z „pierwszym takim,” prezydentem, to znaczy odmiennym od swoich 44 poprzedników. O tej jego odmienności w telegraficznym skrócie opowiadał autor nieopublikowanej jeszcze biografii, wciąż trapiąc się, że pominie jakieś ważne wątki. Bo trzeba było trochę powiedzieć o rodowodzie (niemieckim) rodziny prezydenta, trochę o jego legendarnym majątku (przez samego Trumpa przecenianym), egocentryzmie, a przede wszystkim o jego nieprzewidywalności. Bo w rzeczy samej to pierwszy prezydent tego wielkiego mocarstwa, który nie ma za sobą praktycznie żadnego doświadczenia międzynarodowego. Pierwszy, który przez kilkanaście miesięcy swojej prezydentury nie przedstawił Kongresowi projektu żadnej ustawy (poza budżetem), pierwszy, który nie zwołuje posiedzeń Gabinetu (Gabinet, czyli rząd zebrał się od początku sprawowania władzy zaledwie trzy razy. Prezydent wstaje rano, o czwartej trzydzieści (sic!), mówił Longin Pastusiak, i włącza cztery telewizory, aby oglądać, co o nim mówi się w Stanach i na świecie. Po czym natychmiast tweettuje, z czym potem jego służby informacyjne mają nie mało kłopotu.

Na czy więc polega jego sukces – to jest wygrane wybory. Pamiętać przecież trzeba, że został kandydatem Partii Republikańskiej właściwie pod prąd, zgłosił się sam i poniekąd wymusił poparcie. Pastusiak uważa, że wygrał, ponieważ zapowiadał, że pogna tych darmozjadów z Waszyngtonu, że wznosił wiele haseł, słuchanych chętnie przez wszystkich dotkniętych w nieodległej przeszłości recesją, po której wciąż noszą rany, że różne składał obietnice, których teraz notabene nie realizuje…

Poparcie ma liche, zaledwie 35 procent w Stanach Zjednoczonych, a 22 procent za granicą (wyjątek stanowi Izrael, gdzie to poparcie sięga 56 procent). Takich słabych wyników nie notował jeszcze żaden prezydent USA (znowu Trump jest „pierwszy taki”, wszystko się zgadza). Może więc to jego pierwsza kadencja i jedyna? Pastusiak nie wierzy w reelekcję. Coraz mniej ma zadowolonych zwolenników.

Przekornie zaoponowałem, wskazując, że bardzo zadowoleni są komicy. Dotyczy to zwłaszcza Johnego Olivera, który uczynił z Trumpa w swoim sławnym „Przeglądzie Tygodnia” realizowanym dla HBO („Last Week Tonight”) głównego bohatera. Jego program, można powiedzieć, żywi się tweettami prezydenta i sprzecznościami, w które polityk się wikła. Ale jednocześnie, kto wie, czy Oliver nie pomaga prezydentowi Trumpowi, tak jak „Ucho prezesa”, kto wie, czy nie pomaga rządzącym w Polsce.

– Może tak być – odpowiedział Longin Pastusiak. – Program Olivera, ale i wiele innych występów komików, niekiedy bardzo ostrych, ocieplają jednak wizerunek prezydenta, który pozbawiony jest poczucia humoru. Komicy robią to za niego.
Oto nieprzewidziane skutki krytyki. Nigdy nie wiadomo, czy nie posłuży krytykowanemu za szczebel do zwycięstwa.

Tomasz Miłkowski

Facebooktwittermail

Komentarze

Pozostaw komentarz: