Od deski do deski
Tomasz Miłkowski | 16 cze 2017 16:56 | Brak komentarzy
To mi się zdarzyło po raz pierwszy. Czytam, przeglądam, korzystam z „Dialogu”, miesięcznika poświęconego dramaturgii współczesnej, od ponad pół wieku, ale nigdy nie przeczytałem całego numeru, od deski do deski. Czytam dramaty, niektóre szkice, rzadko felietony. Ale żeby całość? Nie wiem, co mnie naszło.
Kiedy zaczynałem korzystać z „Dialogu” znajomi reżyserzy i dyrektorzy teatrów dziwili się trochę, zastrzegając, że oni nie czytają. Nie widzieli sensu, tłumacząc, że jeśli pojawi się naprawdę jakiś ciekawy dramat, to i tak się dowiedzą i wtedy poczytają. A tak – szkoda czasu. Dziwne podejście, ale tak usposabiany latami traktowałem „Dialog” jako pożyteczny miesięcznik „na wszelki wypadek”, jeśli od czasu do czasu trafi mu się coś ważnego wydrukować. Na samym początku, kiedy „Dialog” ukazywał się ze wklejką fotograficzną z fotosami ze spektakli, używałem także tych zdjęć – mówiąc wprost wycinałem niektóre z nich i „zamieszczałem” w prowadzonym wówczas przeze mnie „periodyku” pod tytułem „Kurtyna”, wydawanym w jednym egzemplarzu z kolorowymi rysunkami i komentarzami. Niestety, zasób archiwalny tych unikatowych edycji pochłonął kiedyś piec kaflowy i pozostał mi tylko w sercu niewysłowiony żal za utraconą kolekcją.