Łapicki, skryty skandalista?
Tomasz Miłkowski | 16 kw. 2018 12:09 | Brak komentarzy

Wręczam Andrzejowi Łapicki Mistrzowski Laur Teatru Telewizji, Fabryka Trzciny, 24 października 2003, fot. Studio 69/ Alina Gajdanowicz
Właśnie ukazały się wspomnienia Andrzeja Łapickiego, „Jutro będzie ZEMSTA”. Nie taka to powinna być książka, marudzą środowiskowi czytelnicy. Szarmancki Andrzej Łapicki, zamiast rozdawać miłe komplementy, tego i owego zbeszta, czasem dotkliwie. A przecież mogło być elegancko i z perfumami. Po co komu taka zemsta zza grobu?
Dąsa się Majcherek (Janusz), dąsa Kyzioł na Łapickiego, że krzywdę sobie uczynił pisząc dzienniki, i na jego córę Zuzę, że je ogłosiła. Majcherek się poczuł w dyskomforcie, a Kyzioł nudziła, bo Łapicki nie Gombrowicz i takie różne banały wypisuje. Zaglądam i zaglądam, po kawałku i nic zdrożnego nie widzę. Ot, prawdziwy aktor, gasnący gwiazdor, który przede wszystkim siebie ma na widoku. Urazowy, pełen lęku, zawsze pół kroku od depresji. Czyli norma. A że niezbyt miło o wszystkich, no, mój Boże. Łatwo mi tak pisać, bo o mnie jednak pisze pan Andrzej (za mało!), ale bez żółci, a nawet z nutą sympatii. Ale co ma powiedzieć Jan Englert, kiedy czyta w notce przed premierą „Ślubów panieńskich” w Polskim (15 grudnia 1984): „Szczepkowska idzie na kreację. Najsłabszy Englert, co było do przewidzenia, ale… pomimo to są „Śluby”.



Męczennica wyznaje
Tomasz Miłkowski | 22 mar 2018 08:46 | Brak komentarzy

Matka Makryna Irana Jun fot. Kasia Chmura-Cegiełkowska
Tomasz Miłkowski pisze po premierze monodramu Ireny Jun MATKA MAKRYNA w Teatrze Studio:
To była jedna z najsłynniejszych mistyfikacji. Matka Makryna Mieczysławska (właściwie Irena Wińczowa, 1784-1869), domniemana ksieni klasztoru bazylianek w Mińsku, okazała się oszustką, która wprowadziła w błąd całe roje polskich patriotów i prominentnych dostojników Kościoła katolickiego z papieżem włącznie, złaknionych nowej legendy. Kiedy na horyzoncie pojawiła się kandydatka na świętą męczennicę, dręczona przez siepaczy moskiewskich, w dodatku spod znaku prawosławnej cerkwi, którzy usiłowali zmusić ją do odstąpienia od unickiej wiary, lgnęli od niej jak muchy. I to nie byle kto: sam Juliusz Słowacki, Cyprian Norwid, a przede wszystkim księża Zmartwychwstańcy.



Życie w ukryciu
Tomasz Miłkowski | 6 mar 2018 20:27 | Brak komentarzy
Na pierwszy rzut oka „Casa Valentina” Harveya Fersteina, wystawiana właśnie w „Och-Teatrze” Krystyny Jandy to komedia przebieranek. Publiczność ubóstwia takie komedyjki i szczerze śmieje się, oglądając swoich ulubieńców w damskich fatałaszkach.
Widzowie bawią się, oglądając aktorów stawiających niezbyt pewnie kroki na wysokich obcasach, śledząc z nie lada rozbawieniem wszelkie dysonanse, niedopasowania stroju i zachowania dekonspirujące mężczyznę pod kobiecą przykrywką. Albo przeciwnie, podziwia umiejętność aktorskiej metamorfozy, kiedy aktor w damskim przyodziewku rozkwita jako kobieta.



Arcydzieło: „Wujaszek Wania” Wyrypajewa
Tomasz Miłkowski | 21 lut 2018 10:39 | Brak komentarzy

Iwan Wyrypajew podczas próby „Wujaszka Wani”, fot. Katarzyna Chmura-Cegiełkowska
Jeden z głośnych reżyserów (nie pamiętam już kto) zaklinał się, że nie chce takiego teatru, w którym w kółko grają „Wiśniowy sad” albo „Wujaszka Wanię” Czechowa, że pora z tym zerwać, jeśli nie chce się umierać w teatrze z nudów
Premiera „Wujaszka Wani” w reżyserii Iwana Wyrypajewa w Teatrze Polskim im. Arnolda Szyfmana stanowi najlepszą odpowiedź na takie farmazony. „U Czechowa zawsze to samo – jak pisałem po poprzedniej premierze „Wujaszka” w tym samym teatrze (2009) i powtarzam bez zmian – i zawsze to, co najważniejsze: pogoń za szczęściem, choćby marzenie o pogoni, i nieuchronna katastrofa. Taki jest „Wujaszek Wania”, którego wszyscy bohaterowie ponoszą klęskę”.



Rewolucja to my
Tomasz Miłkowski | 14 sty 2018 11:34 | Brak komentarzy
Na sam koniec spektaklu-dyplomu w Akademii Teatralnej wykonawcy przechodzą przez opustoszałą wannę Marata, a każdy z nich powiada „To ja jestem rewolucja”.
Nie wykrzykują tych słów płomiennie, ale jednak solennie, z przekonaniem, dzięki czemu słowa te nabierają wagi. Takie przesłanie budzi nadzieję, ale i namysł – każdy z nas niesie zaród rewolucji, każdy z nas niesie tęsknotę za wolnością, równością, braterstwem. Czyżby ojcowie założyciele rewolucji się nie mylili? Czy na urzeczywistnieniu tych właśnie wartości ludziom zależy najbardziej?



Mefisto – Próba Czytana
Tomasz Miłkowski | 27 gru 2017 18:34 | Brak komentarzy
Powieść Klausa Manna „Mefisto” to dzisiaj niebezpieczna lektura. Za bardzo się kojarzy, zbyt natarczywie podsuwa porównania zwijającej się Republiki Weimarskiej i pierwszych lat nieśmiertelnej III Rzeszy z tym wszystkim, co dzieje się w dzisiaj w Polsce.
Przegląd ówczesnych charakterystycznych postaw, jakiego dokonuje przed czytelnikami Mann, na czele z centralną postacią powieści, wybitnym aktorem i mniej wybitnym człowiekiem, Hendrikiem Höfgenem, przypomina jako żywo przegląd postaw współczesnych bohaterów sceny politycznej i publicznej, w tym elity artystycznej. Ówczesne metamorfozy polityczne, łatwość przechodzenia z obozu do obozu, raptowne przebudzenia ideologiczne i zwroty w wyborach politycznych wydają się opisem dziś obserwowanych przewartościowań. Historia niebezpiecznie się powtarza, może nie wszystko tak dokładnie wygląda, jak wtedy (na szczęście), ale jednak zadziwiająco podobnie się toczy i trudno nie poczuć zimnego dreszczu na plecach.



Oriana
Tomasz Miłkowski | 4 gru 2017 10:27 | Brak komentarzy
Scena jest prawie pusta. Z lewej strony, blisko publiczności stoi stolik i krzesło. Na stoliku porcelanowa, filigranowa filiżanka z niedopitą kawą. Po bokach na całą wysokość horyzontu zwisają dwa kawałki białego płótna, które będą ekranem – między nimi czarna czeluść. To z tej czeluści nadchodzi Ona. Bez pośpiechu. Przychodzi z drugiej strony lustra – to przecież chwila, w której umarła.
Kim była ta przykuwająca uwagę dziennikarka i pisarka? Jej publikowane w renomowanych gazetach rozmowy elektryzowały cały świat. Jakiś wewnętrzny imperatyw sprawiał, że musiała stawać oko w oko z najstraszliwszymi tragediami: rewolucją węgierską, wojną w Wietnamie, reakcja ajatollahów. Rozmawiała z tymi, którzy decydowali o losach milionów. Z mędrcami i zbrodniarzami. Z ludźmi władzy i upadłymi politykami. Światową sławę zyskała, kiedy udzielił jej wywiadu generał Wietkongu Vō Nguyen. Do grona jej rozmówców należeli: Golda Meir, Jasir Arafat, Hajle Sellasje, Chomeini i Lech Wałęsa. Spotkanie z Aleksandrosem Panagulisem, przywódcą ruchu oporu przeciw reżimowi greckich czarnych pułkowników, przemieniło się w miłosny związek. Nie trwał długo – Alekos zginął w tajemniczych okolicznościach już po upadku czarnych pułkowników.



Siedem nieb…
Tomasz Miłkowski | 21 lis 2017 21:10 | Brak komentarzy
Miejsce na ten spektakl zostało starannie wybrane, choć na pierwszy rzut oka zaskakuje: Jerzy Łazewski pokazał swój monodram „Siedem nieb patriarchy Henocha” w warszawskim Muzeum Ikon.
Muzeum istnieje zaledwie od ośmiu lat. Mieści się na Starej Ochocie przy ulicy Lelechowskiej w dawnym budynku osiedlowej kotłowni, a zarysy architektoniczne starego przeznaczenia celowo nie zostały ukryte. Dzięki temu we wnętrzu, które Muzeum dzieli z kaplicą poświęconą męczennikowi Auschwitz, archimandrycie Grzegorzowi Paradze, zachowany został postindustrialny charakter połączony z rosnącymi zbiorami i kolorystyką czerwieni i błękitu, charakterystyczną dla znajdujących się tu malowideł. Wiele ich rodzajów, bo spotkać można zarówno kopie dzieł samego Jerzego Nowosielskiego, jak i nowo pisane ikone, ikonostas stale jest w budowie, a także prace malowane na otoczakach, wszystko to skrzętnie gromadzone i rozwijane pod opiekuńczą ręką Michała Boguckiego, twórcy i dyrektora muzeum, artysty i niestrudzonego organizatora. Przez kilka lat przy muzeum działała Akademia Ikony, krzewiąc sztukę ich tworzenia i smakowania. Naturalnym zapleczem Muzeum i Kaplicy jest wspólnota wiernych głównie pochodzenia gruzińskiego, ten gruziński koloryt przenika twórczość i działania samego Boguckiego.



Finisaż
Tomasz Miłkowski | 7 lis 2017 14:50 | Brak komentarzy
Tak nazwali pokaz ostatnich spektakli zespołu Teatru Bydgoskiego jego twórcy i liderzy, Paweł Wodziński i Bartek Frąckowiak. Dzięki otwartym ramionom TR Warszawa, zespół, który już nie istnieje, a przynajmniej ta jego część, która odeszła z Teatru Polskiego w Bydgoszczy razem z byłymi już szefami, mógł raz jeszcze zaistnieć publicznie. Przekazać swoje przesłanie (?), znak tożsamości (?), propozycję uprawiania teatru (?). Jak by tego nie nazwać, to dość niezwykłe zdarzenie, takie istnienie „teatru po teatrze”, jakby „życie po życiu”.



Lech Ordon od aktorskich Perełek
Tomasz Miłkowski | 23 paź 2017 09:31 | Brak komentarzy
W podwarszawskich Załuskach zmarł 21 października LECH ORDON (ur. 24 listopada 1928 w Poznaniu). Tak naprawdę sam nie wiedział, kiedy się urodził, bo podczas wojny ojciec zmienił mu datę urodzenia, aby w ten sposób uchronić syna przed niemieckim nakazem pracy. Nakazu nie uniknął, młody Lech pracował przy produkcji niemieckich myśliwców, ale zamieszanie z datą urodzin pozostało. Prawdopodobnie więc dożył 90. roku życia.


