„Nędznicy” w brawurowym wykonaniu amatorów

| 13 wrz 2019  15:54 | Brak komentarzy

Obejrzałem legendarny musical „Les Miserables” (w wersji School Edition) w wykonaniu amatorów. Okazało się, że to bardzo solidna, a w wielu wypadkach wokalnie na poziomie wysoko profesjonalnym.

Bardzo sprawnie reżyser (i scenograf w jednej osobie) rozwiązał zmiany planów – rytmu akcji nie zakłócają częste zmiany miejsca, gdzie toczą się wydarzenia, następuje to nadzwyczaj płynnie, a zasada ilustrowania upływu czasu i zmiany lokalizacji za pomocą starych litografii wyświetlanych na ekranie sprawdza się, zwłaszcza że reżyser i scenograf w jednej osobie potrafił paroma detalami określić charakter przestrzeni, gdzie toczyła się taka czy inna scena. Nie stronił też od dekoracji architektonicznej (imponująca barykada), efektów pirotechnicznych, obrotówki, zapadki, słowem wykorzystywał prawie wszystkie możliwości techniczne sceny.

> Czytaj dalej >>>

Facebooktwittermail

Nie ma już Kwiatusi: Anna Retmaniak – Pani od radia

| 2 sie 2019  21:27 | Brak komentarzy

7 lipca 2019 odeszła Anna Retmaniak (91 lat), nasza koleżanka klubowa, ceniona i lubiana dziennikarka Polskiego Radia. Początkowo współpracowała z redakcją „Muzyki i Aktualności”, w 1956 roku relacjonowała antyreżimowe powstanie na Węgrzech. Jej prawdziwą pasją stało się dokumentowanie polskiego życia teatralnego. Właśnie dlatego stworzyła cykl programów „Portret słowem malowany”, który prowadziła ponad 40 lat (sic!).

Powstało dzięki temu trudne do przecenienia archiwum dźwiękowe. Prowadziła także inne audycje („Konfrontacje”, a potem „Gdy zgasną światła rampy”), a także liczne relacje z festiwali i innych ważnych wydarzeń teatralnych. Napisała dwie książki, opowieść autobiograficzną „Zapomniany smak tryskawek” (1994) i „Portret słowem malowany” (2013). Uhonorowana została Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski przez Prezydenta RP, była laureatką Honorowego Wielkiego Splendora i Złotego Mikrofonu Polskiego Radia.

> Czytaj dalej >>>

Facebooktwittermail

Głupiejemy…

| 25 maja 2019  16:06 | Brak komentarzy

Tak zatytułował swoją nową książkę Wiesław Łuka. Trudno o bardziej lapidarne, a trafne oddanie pewnego stadium zagubienia, jakie charakteryzuje współczesną mentalność polską, jeśli w ogóle można taki hipotetyczny byt powołać na użytek tych kilku zdań refleksji po lekturze tego zbioru.

> Czytaj dalej >>>

Facebooktwittermail

Obrzydzanie cynaderką

| 23 sie 2018  19:27 | Jeden komentarz

Trzech „nijakich i żadnych” wedle diagnozy V., czyli twórcy Kabaretu Starszych Panów, Jeremi Przybora i Jerzy Wasowski oraz Wiesław Gołas

Czytam, co Varga pisze w „GW” w związku z nowym serialem „Rojst”, ale nie reaguję na jego opinie o serialu, którego nie widziałem, tylko na niedorzeczną diagnozę czasów PRL, w których – jak się zdaje żył – ale chyba bez przekonania.

Oto co pisze rozsierdzony V.:

Peerel nie był ładny ani nie był brzydki, ludzie w nim żyjący ani niepospolitą urodą, ani nadzwyczajnym paskudztwem się nie objawiali – wszyscy byli żadni i nijacy. W Peerelu jedynym kolorem były wszystkie odcienie szarości, a jedyną trwałą strukturą rozliczne konsystencje błota. Jeśli coś było z metalu – było zardzewiałe, jeśli z drewna – spróchniałe, jeśli pomalowane – odrapane, jeśli z kamienia – to popękanego. Nadrzędną wartością nie była straszliwa milicyjna opresja, ale bylejakość i beznadzieja. Wciąż mi się zdaje, że prawdziwe barwy tamtych lat jeszcze bardziej były wyblakłe niż te na zdjęciach robionych filmami ORWO”.

Otóż wedle znanego podziału prawdy księdza Tischnera na prawdę, tyż prawdę i gówno-prawdę Varga zdecydowanie stawia na „gówno prawdę”. Cóż to za paradne diagnozy?

> Czytaj dalej >>>

Facebooktwittermail

Granica

| 24 maja 2017  14:11 | Brak komentarzy

Come Together fot. Teatr Studio

Można potraktować ten spektakl (Come Together w Teatrze Studio) jako żart. Ale można też jako test-pytanie, które stawia reżyser: czy granica między sceną i widownią jest przekraczalna? Doświadczenie współczesnego teatru podpowiada, że i owszem. Ile to takich przedstawień, w których widz jest wciągany, czasem na siłę, do wnętrza przedstawienia? I to nie tylko w widowisku estradowym, które żywi się często gęsto ośmieszaniem widza wystawionego nagle na pokaz. Ale jeśli widz ma podejmować świadomie decyzję uczestnictwa, to jakie mianowicie warunki muszą być spełnione? I czy uczestnictwo polega na fizycznej obecności na scenie (cokolwiek nią jeszcze jest)? Tak czy owak, wcale to poważne jak na żart pytania. Pewnie ważne dla teatru, ale czy dla widza?

> Czytaj dalej >>>

Facebooktwittermail

About

This is an area on your website where you can add text. This will serve as an informative location on your website, where you can talk about your site.

Subscribe to our feed

Search

Admin